poniedziałek, 23 marca 2015

W internetach

internetach
Zacznijmy od tego, że Internet jest już niemodny (BANG!). Przerażonych i zagubionych należy od razu wyprowadzić z błędu: nie chodzi o sieć, która łączy wszystko ze wszystkim,która przechowuje wasze sekrety, kompromitujące zdjęcia czy wstydliwe historie. Nie ma tak dobrze! Skupmy się na samym słowie Internet. Coraz rzadziej korzystamy z Internetu na rzecz jego różnych zamienników. Prym wiodą internety. Niby niewielka zmiana, dodanie niepozornego „y”, a jednak dosyć znacząca, ponieważ zawiera w sobie nowe myślenie.
Niby wszyscy wiemy czym jest Internet, ale nie jest to już takie jasne pojęcie jak kiedyś. Szczególnie dzisiaj, kiedy Internet już dawno wyszedł poza komputery i zaczyna obejmować większość naszego życia. Sprzęty domowe, które zdawałoby się nie potrzebują żadnego przesyłania danych, nagle zaczynają z niego korzystać. Ilość urządzeń korzystających z sieci jest ogromna i cały czas rośnie. Non stop coś wysyłamy i odbieramy nie potrzebując do tego żadnego komputera. Można powiedzieć, że wyszliśmy poza tradycyjne rozumienie Internetu, tworząc jego różne odmiany – internety.
Czym zatem są internety? Trudno uwierzyć w to, że twórcą tego pojęcia jest George W. Bush, który jako pierwszy użył go podczas kampanii wyborczej. Chciał za jego pomocą ośmieszyć rozmówcę, ukazać go jako kogoś, kto nie ma bladego pojęcia o Internecie. Przez to internety zostałyskojarzone z ignorancją i prowincjonalizmem. Ich dzisiejsze znaczenie jest bliskie wcześniejszemu, ale ma już inny charakter – jest autoironiczne. Mówimy z przekąsem ointernetacha jednocześnie sami się w nich gubimy. Im więcejinternetów, tym większe jest nasze zagubienie: za dużo przycisków, haseł, inteligentnych przedmiotów. Hasłointernety wyraża niepewność, a jednocześnie się z tej niepewności śmieje.
Choć słowo internety zdaje się być niepozorne, doskonale obrazuje czasy w których żyjemy. Internet to za mało. Należy go poszatkować, w ramach ulepszania jeszcze bardziej pokomplikować, stworzyć sieci z sieci. Podobnie wygląda życie współczesnego człowieka: niby chce sobie wszystko ułatwić, ale zazwyczaj wychodzi mu to na odwrót. Gubi się w swoich genialnych rozwiązaniach i pomysłach  na życie.Ściąga aplikacje, które mają zastąpić dziesięć czynności jedną, na zmianę z takimi, które z jednej czynności robią dziesięć. Zamyka się w błędnym internetowym kole.
Tak jak z Internetu zrobiło się wiele internetów, tak my, jako członkowie sieci, zaczynamy kroić się na kawałki. W każdej części internetów przybieramy nową postać. Po raz kolejny zakładamy konto użytkownika, w którym możemy napisać o sobie co tylko chcemy. Za każdym razem możemy być kimś innym. Wszędzie sprzedając cząstki siebie, prawdziwe lub nie, tworzymy swój własny internetowy obraz, który bardzo rzadko jest spójny. W takim przypadku autoironia jest konieczna, inaczej nie moglibyśmy żyć jednocześnie w Internetach i w rzeczywistym świecie. Jedyne co nampozostaje to śmiech z samego siebie. Ewentualnie ze śmiesznych kotów. W końcu od czego są internety?

Zofia Łękawska-Orzechowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz