Life in a Day (Dzień z Życia) to eksperyment stworzony
przez użytkowników YouTube’a, Ridley’a Scotta (był producentem) oraz Kevina
Macdonalda (reżyserował). Film ma strukturę patchworkową - jego ideą było stworzenie obrazu z jednego
dnia życia jak największej ilości ludzi. 24 lipca 2010 roku użytkownicy YouTube’a
z całego świata nakręcili urywki ze swojego życia, sprzętem zarówno amatorskim,
jak i profesjonalnym. YouTuberzy ujmowali swój dzień w sposób artystyczny, próbując
uchwycić otaczające ich krajobrazy, bądź przedstawiali rzeczy dokładnie takimi,
jakimi są, skupiając się na codziennych czynnościach. W wyniku tego redaktorzy
musieli przejrzeć około 80 tysięcy filmów nadesłanych ze wszystkich części
świata, po czym streścić je do spójnego, 90. minutowego filmu.
Pierwszą rzeczą, jaka mnie osobiście zaintrygowała, to chęć
ludzi do wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu – oczywistym jest, że bez
swoistej umowy społecznej ten film nigdy by nie powstał. Ludzie wyrazili chęć,
by zaprezentować swoje życie całemu światu, pokazać, że są jego częścią. Tym
samym zaufali producentom, że filmy nie zostaną wykorzystane w sposób
niepowołany. Zbiorowa mobilizacja i poświęcenie własnego czasu, by stanowić
część eksperymentu jest również o tyle interesująca, że aby film Life in a Day mógł powstać, jego twórcy (pomijając
oczywiście producenta, reżysera oraz montażystów i redaktorów) nigdy nie
musieli się spotkać, rozmawiać ze sobą, jakkolwiek się znać. Jest to
kwintesencja kultury internetowej oraz tego, co wytwarza – ten dokument może być
uznawany za pracę „zbiorowego mózgu”, tak, jak działa w przypadku chociażby
Wikipedii.
Life in a Day jest
interesującym doświadczeniem kulturowym. Oprócz możliwości dostępu do kultur z
całego świata w ciągu 90. minut, możemy zaobserwować, co najczęściej
uwieczniali twórcy. Myślę, że tego typu eksperyment z pewnością mógłby
przyczynić się do przebadania, co plasuje się najwyżej w hierarchii danych kultur.
W filmie wyreżyserowanym przez Kevina Macdonalna przeplatają się takie
wartości, jak rodzina, praca, oddanie naturze, czy w końcu uwaga jest
skierowana na samego autora. Nie można tu oczywiście mówić o całkowitej
obiektywności – K. Macdonald dokonał subiektywnego doboru scen, tak, by stworzyły
one pewną całość i współgrały względem treści, czy estetyki. Miałam ochotę
zarzucić filmowi tendencyjność, biorąc pod uwagę następowanie po sobie
kolejnych scen, niezwykle do siebie podobnych, zdaję sobie jednak sprawę, że
bez tego film mógłby być niespójny i nieczytelny. Mając jednak te wszystkie
aspekty na uwadze, Life in a Day i
tak stanowi bardzo dokładny zapis życia człowieka z początku XXI wieku, biorąc
pod uwagę zarówno pochodzenie, wiek, status społeczny, czy majątkowy.
Oglądając Life in a
Day, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że gdzieś już coś podobnego widziałam.
Po krótkiej analizie, zdałam sobie sprawę z jego podobieństwa do książki Zegar Światowy Nicka Montforta.
Paralelność tych dwóch dzieł opiera się na ukazaniu konkretnych momentów życia
o określonej porze na całym świecie. O ile Zegarowi
Światowemu zarzucać można nudę, statystyczną skrupulatność i przewidywalność – Monfort w
końcu wygenerował określony kod, za pomocą którego miał opisać życie 1440 osób
z całego świata w ciągu jednej minuty, o tyle Life in a Day został stworzony dzięki ludziom, co sprawia, że film
jest autentyczny, zaskakujący i dający dowód zaangażowania.
Film został przyjęty z dość dużym entuzjazmem (w końcu kto w
dzisiejszych czasach nie lubi podglądactwa?), a jego poetyka zdecydowanie
zachęca do kolejnych odtworzeń i wyłapywania szczegółów z życia obcych ludzi. Day in a Life jest to cenna lekcja
pokory (co robią osoby z krajów biedniejszych niż Twój, gdy Ty smacznie
śpisz?), ale też dostrzeżenia piękna otaczającego nas świata i ludzi. Każdy
świadomy użytkownik Internetu powinien go zobaczyć.
Źródło zdjęć: Filmweb
P. Starczyńska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz