Popkultura nieustannie się przekształca, jest jak rwący potok treści, mód, trendów i stylistyk. Oczywiście, te ciągłe przemiany stały się jeszcze bardziej dynamiczne za sprawa mediów cyfrowych. Od pewnego czasu obserwujemy triumfalny pochód ku czołowym pozycjom pewnej szczególnej grupy, przez długi czas wyśmiewanej i spychanej na społeczne rubieże. To obecnie najlepiej zarabiający ludzie świata, twórcy trendów, również tych konfekcyjnych, na ogromna skalę portretowani w filmach i serialach.
Chodzi rzecz jasna o geeków.
Gekiem bądź nerdem określa się pewien bardzo szczególny typ człowieka.
Niektórzy wywodzą pierwszy termin od słowa geck, oznaczającą
dziwaka, głupca. W początkach XX wieku geekami określano powszechnie artystów cyrkowych. Podobne znaczenie ma słowo nerd,
często używane jako synonim do geeka,
choć w środowisku trwają zaciekłe spory, czy można stosowac je wymiennie. Wiele
osób ma swoje własne definicje i wskazuje na subtelne, choć znaczące różnice
miedzy terminami, ale nawet jeśli należałoby uznać ich odrębność, nie ulega wątpliwości,
że granice są dość płynne.
Definicje przypisują geekom i nerdom rozmaite cechy, których nie ma sensu wyliczać,
gdyż są to pojęcia powszechnie znane, nawet jeśli w głowach wielu osób
nieco przywołują dość stereotypowe obrazy. Ja chciałabym jednak poruszyć kwestię
dwóch najistotniejszych według mnie cech, które szczególnie mocno wpłynęły na
gwałtowną aprecjację pozycji geeka w świecie.
Pierwsza z nich to tendencja do gromadzenia informacji, a
druga – angażowanie się w działalność wewnątrz pola zainteresowań. Właśnie to podejście
sprawia, ze geek jest pierwszym i najważniejszym fundamentem kultury prosumeryzmu.
Jak wspomina Patton Oswalt w swoim
osławionym artykule do The Wire, głównym jego zajęciem w wieku nastoletnim było dowiadywanie
się jak najwięcej o rzeczach, które go interesowały. Najczęściej były to komiksy
i inne niszowe gatunki twórczości, zwykle związane z science fiction, np. Star
Trek czy Battlestar Galactica. Oswalt jako geek był nie tylko widzem,
czytelnikiem – odbiorcą, ale aspirował do miana znawcy. Chciał nie tylko orientować
się w fabule i utożsamiać z bohaterami, ale przede wszystkim znać i pamiętać
każdy szczegół swoich ulubionych serii. Takie kolekcjonowanie informacji było
antycypacją sposobu życia, który miał się pojawić dopiero kilka dekad później:
mózg nerda działał trochę tak, jak dzisiaj my wszyscy korzystając z internetu.
Nie musimy przechowywać wprawdzie informacji w swoich głowach, ale jesteśmy uzależnieni
od bycia blisko jej zasobów. Jako społeczeństwo
przekonaliśmy się o wartości baz informacji , doceniając tych, którzy je
tworzą.
Kapitał kulturowy pracowicie zbierany przez lata stał się kanwą
wielu ciekawych aktywności istniejących w oparciu o nowe media. To dzięki zaangażowaniu
amatorów istnieje wiele popularnych gier, darmowe systemy operacyjne, większość
aplikacji mobilnych, portali, z których czerpiemy na co dzień informacje, nawet
portale społecznościowe powstały w dużej
mierze dzięki aktywnym użytkownikom. Geek
stoi zarówno za zjawiskiem wikinomii, jak i kultury remiksu.
Tak więc nawet jeśli wzorem Andrew Keena pozostajemy nieufni
wobec świata rządzonego przez amatorów, powinniśmy pamiętać, że mamy szczęście żyć
w czasach, w których wiedza i zaangażowanie są nie tylko doceniane, ale i
sowicie nagradzane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz