niedziela, 14 czerwca 2015

T-1000 w medycynie?

 Postępująca technologia pcha nas co raz szybciej w stronę cybernetyzacji wszelakich aspektów naszego życia. Do tej pory wizja robotów, cyborgów czy androidów była wyłącznie domeną fantazji naukowej czy to w książkach czy filmach serwowanych nam przez Hollywood. Wszyscy znamy przykłady połączeń człowieka z maszyną (Robocop), humanoidalnych androidów (Terminator) czy popularnych dzięki już w latach 30 robotów (Isaac Asimov). Jednak wspomniany rozwój sprawia, iż tego typu elementy stają się co raz częściej elementem naszego życia pomagając nam w wielu dziedzinach, lecz czy możemy doszukać się w tym wszystkim zagrożenia? Jak wiadomo, większość nowoczesnych technologii najpierw trafia w ręce armii i staje się niejednokrotnie elementem zbrojeniowym. Tu przykładem są zdecydowanie ciągle udoskonalane egzoszkielety umożliwiające żołnierzom poprawę możliwości bojowych. Z czym wiąże się przywdziewanie wspomnianych szkieletów? Zwiększona siła, wytrzymałość organizmu granicząca z praktycznie zerowym zmęczeniem mięśni. Ale oczywiście w żaden sposób nie powinno się wiązać takiej technologi wyłącznie z celami wojskowymi. Łatwo sobie wyobrazić zastosowanie w budownictwie czy ratownictwie medycznym, lub co wydaje się najważniejsze, możliwość pchnięcia medycyny o krok dalej. Dają one niewyobrażalną szansę osobom nie mogącym się poruszać o własnych siłach poprzez wykorzystanie protez najróżniejszych typów. Jeśli chodzi zaś o samego cyborga. Definicja zakłada, że jest to połączenie organizmu ludzkiego z technicznymi urządzeniami wspomagającymi. Zatem sam implant w postaci rozrusznika serca powinien zamieniać z automatu człowieka w cyborga (I to już lat 50). Dlatego też terminu tego używa się obecnie głównie do zespolenia układu nerwowego z elementami elektronicznymi, które wzajemnie na siebie oddziałują. Wyklucza to zatem poddawanie się EEG czy leczenie choroby Parkinsona za pomocą stymulacji elektrod. Na tym polu nauka łączy swe siły z medycyną by doprowadzić do rozwoju protetyki. W znacznym stopniu udaje się to na polu implantów słuchowych, lecz wciąż nie wpisują się one w podaną powyżej definicję w sensie stricte. Ciągle jednak trwają próby odtworzenia protez idealnych dla osób, które straciły kończyny. Poprzez połączenie systemu nerwowego z technologicznie zaawansowaną sztuczną częścią ciała możliwa jest (przynajmniej w założeniach) pełna kontrola imitująca utracone możliwości ruchu w skali 1:1. Ciekawym wydaje się być przykład Neila Harbissona, który urodził się z defektem ślepoty barw. Poprzez wykorzystanie eyeborga (urządzenie wszczepiane bezpośrednio w tkankę kostną) uzyskał on możliwość postrzegania kolorów poprzez fale dźwiękowe. Jak sam twierdzi zagwarantowało mu to uzyskanie zmysłu jakim nie dysponują inni i pozwoliło mu rozwijać swoją artystyczną pasję. To właśnie ten moment w którym technologia zespoliła się z jego organizmem sprawiła, iż zaczął on czuć się cyborgiem z krwi, kości i aparatury. Należałoby się zatem zastanowić czy rozwój ograniczy się do technologicznego wspomagania organizmu w obrębie militarnym czy medycznym, czy w pewnym momencie nie zatracimy się w przytłaczających możliwościach sztucznego doskonalenia samego siebie. Być może świat przedstawiany w uniwersum Deus Ex, w którym ludzie fundują sobie najróżniejsze wszczepy stymulujące, kiedyś okaże się najzupełniej naszym światem. Któż by nie chciał zdobyć niezwykłych możliwości takich jak super siła czy absolutny brak zmęczenia? Czas pokaże, czy na naszych ulicach ujrzymy polskiego Robocopa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz